Z pozostawionej wiadomości wyczytałem między innymi, że sąsiadami mymi są dziewczęta, które dopiero co wprowadziły się do mieszkania obok. Po przeczytaniu odłożyłem liścik i na jakiś czas o nim zapomniałem, aż do dnia gdy usłyszałem nieśmiałe pukanie do wrót mego królestwa. U progu oczom mym ukazała się nieśmiała dziewczyna z zaadresowanym do mnie listem w ręku [od mamy :], wyjaśniając że list już od jakiegoś czasu leżał sobie gdzieś na drugim piętrze i nikt się po niego nie zgłaszał, więc postanowiła mi go doręczyć osobiście. Jako, że nie przypominam sobie abym wcześniej go tam zauważył, wysnułem więc swoją własną teorię spisku. Spisek rzekomy polegać miał na tym, że list owy podstępnie zastał mi podharcerzony spod drzwi po to tylko by sprokurować okazję do rozmowy ;) Tak poznałem Xiao Zheng.
Innym razem w trakcie wieszania prania na balkonie zagadała mnie Candy [swoją drogą Chińczycy nadają sobie bardzo ciekawe imiona :]. Z rozmowy z nią dowiedziałem się, że dziewczyny w trójkę wynajmują mieszkanie, są studentkami i uczą się w pobliskim koledżu. Innym razem Candy przyniosła mi pomelo [taki duży grejpfrut], ja za to odwdzięczyłem jej się powieszeniem jej prania na moim balkonie. Ponoć pralka im się zepsuła, ale co ma wspólnego jedno z drugim? Wietrzę tu kolejną część spisku!
W związku z powyższym całość pozwolę sobie spuentować cytatem z piosenki Staszewskiego:
Sąsiedzi moi - czasem śmieszą mnie, lecz czasem ich się boję;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz