wtorek, 30 października 2007

P jak Przysmak

Kolejny temat z archiwum :)

Nie widziałem w Jimei większej fety, niż jaka była podczas Festiwalu Smoczych Łodzi, który w tym roku wypadł na początku czerwca. Festiwal ten jest wielkim świętem dla wszystkich Chińczyków, którzy to całymi rodzinami przybywają, by obejrzeć regaty i uczestniczyć w wielkim festynie. A jest [było] na co popatrzeć :)


Żaden szanujący się Chińczyk nie przegapił by udziału w wielkim festynie


Na starcie, gotowi... START!

Były też przewidziane atrakcje takie jak np. loteria, no i przede wszystkim kramiki ze specjałami z najdalszych zakątków Chin, dlatego też
zmęczeni dopingowaniem mogli oczywiście w każdej chwili zaspokoić głód, a było w czym wybierać! Skupmy się jednak na tytułowych smakołykach, oto one - mnie akurat nietrudno było się oprzeć :)


Do wyboru, do koloru


wielgachne, owłosione pająki


czy skorpiony, lub wije a la barbeque...

Smacznego! :)


foto: Tomas

poniedziałek, 29 października 2007

Aoyuan

Jako, że czasem po prostu nic ciekawego się nie dzieje, lub dzieje się na tyle mało, by nie było to warte zwrócenia jakiejś większej uwagi, więc co jakiś czas będę wrzucał materiały z mojego archiwum. Może w ten sposób uda się choć po części nadrobić zaległości :)

A tym razem chciałby, zaprezentować miejsca w Jimei [jeden z dystryktów Xiamen], gdzie spędziłem kawał mojego życia. Na pierwszy rzut zdjęcia z Aoyuan [Żółwiej wyspy].











ciąg dalszy zdecydowanie nastąpi...

foto: Tomas

piątek, 26 października 2007

M jak Modliszka

Zaatakowała mnie znienacka! Złapała za nogę i nie chciała puścić! Gdyby nie refleks i przytomność umysłu skończyłbym jako posiłek, ale na szczęście udało mi się wyrwać w samą porę. Niestety klapka nie udało się odratować... Nie wiem czym ją karmili, ale nieźle wyrosła! Dla porównania - numer mojej stopy to 45. Dodam, że cfaniarę widać było gołym okiem z 4. piętra :)


Próby odzyskania klapka już na samym początku skazane były na niepowodzenie - cfaniara w ogóle nie chciała negocjować


Na szczęście po jakimś czasie klapek jej się znudził i poszła szukać innego


foto: Tomas

środa, 24 października 2007

Minnan Hua

Na początku semestru dostałem cztery różowe karteczki, co w praktyce oznaczało, że oprócz zajęć obowiązkowych, każdy z uczniów może wybrać sobie 4 dowolne zajęcia dodatkowe z pozycji proponowanych przez szkołę. Jednym z wybranych przeze mnie lekcji została nauka dialektu Minnan.

Oprócz powszechnie znanych chińskich języków - mandaryńskiego i kantońskiego - w Chinach istnieje niezliczona ilość dialektów oraz ich odmian, co jest ewenementem na skalę światową. Dialektu Minnan używa się w południowej części prowincji Fujian oraz - w pewnym stopniu zniekształconym - na Tajwanie, czy w Singapurze.


Minnan jest dziedzictwem starożytnych Chińczyków i istnieje w prawie niezmienionej formie już kilka tysięcy lat, co ciekawe posiada 7 tonów, a nie - jak w mandaryńskim - "tylko" 4, co więcej - ze względu na wymowę sylab, a nawet gramatykę i pisownię kwalifikuje się by być rozpatrywanym jako zupełnie oddzielny język [jak większość chińskich dialektów]. Na marginesie dodam, że jest niesamowicie trudny do opanowania, ze względu na jego wszystkie wyżej wymienione cechy. Żeby nie być gołosłownym poniżej podam przykład, zapisany za pomocą alfabetu fonetycznego [z pominięciem tonów]:

Proszę się nie przejmować, to nic takiego.

Tłumaczenie na dialekt Minnan:

Bbue yaogin, bbo simbbnih gegang.

...

Pocieszam się, że potem to już tylko będzie z górki... :)

Zdjęcia wrzesień/październik

Postanowiłem wrzucić parę zdjęć z ostatniego miesiąca, a co tam :)


4 imaginary Poles on da beach -
u góry Asia, na dole Renata, a po prawej Rafał


wycieczka do Carefoura, w tle Steven -
mój współlokator z Ghany


stare śmieci - powrót do Jimei


Chinese Language and Culture College of Hua Qiao University w pełnej krasie - to tam spędziłem swe pierwsze, najtrudniejsze, a zarazem i najpiękniejsze lata w Chinach...


obiad w zaprzyjaźnionej knajpie, Jimei


razem z ziomkami na chińskiej herbatce; po prawej Sponsor


w restauracji - Sponsor uraczył nas chińskim huoguo


popisy śpiewów podczas karaoke, na tapecie oczywiście chińskie przeboje
[ps. Rafał nie zna jeszcze chińskiego, ale dobrze się wczuwa ;]


śliczna Chineczka z obsługi, wdzięku której ani ja, ani Rafał nie mogliśmy się oprzeć


tradycyjny domowy obiad w całości przygotowany przez Sponsora!
na zdjęciu widoczne m.in.: wieprzowina na słodko, ślimaki, ryba na ostro i kalmary


dziewczyny na baletach! uuu-uuu!


foto: Archiwum

Inglisz Korner

Wczoraj wieczorem, przy muzeum uniwersyteckim miało miejsce spotkanie z cyklu "English corner". Jest to spotkanie nieformalne i przede wszystkim skupia Chińczyków, którzy w ten sposób chcą ćwiczyć swój angielski oraz zawierać nowe znajomości, przede wszystkim z obcokrajowcami, blablabla. Można tam jednak poznać sporo ciekawych ludzi, dowiedzieć się wielu nowych rzeczy oraz wymienić poglądy.

To był mój "pierwszy raz" na tego typu spotkaniu. Zaciągnęły mnie tam Asia z Renatą, które stwierdziły, że muszą znaleźć sobie w końcu jakichś chińskich przyjaciół, a to oczywiście była najlepsza ku temu okazja. Nie powiem, było naprawdę bardzo miło i mimo tego, że po już od dłuższego czasu swobodnie porozumiewam się po chińsku, cały czas używałem angielskiego. Poznałem w ten sposób kilka miłych i sympatycznych dziewczyn :) Mam nadzieję, że następnym razem uda mi się z kolei "użyć" ich trochę, by podszkolić mój chiński :D

poniedziałek, 22 października 2007

Urzekła mnie moja historia

Przygoda moja z Chinami zaczęła się już ładnych parę lat temu, mianowicie pod koniec września 2005 roku, gdy zlądowałem w Xiamen. Zadanie, jakie miałem do wykonania proste: 2 lata na opanowanie języka do tego stopnia, by zdać certyfikat językowy [HSK] na poziomie 6, co pozwoli mi dostać się na uniwersytet... tylko, że zaczynać mi przyszło od zera, gdyż wcześniej nie miałem ŻADNEJ styczności z językiem mandaryńskim.

Nie wdając się w szczegóły udało mi się przebrnąć ten okres, pozdawać wszystkie egzaminy, poznać wielu niesamowitych ludzi - w tym moją miłość - nabyć nowych doświadczeń oraz... przyzwyczaić się do tego cudownego miejsca, jakim jest Xiamen, jakim jest Jimei, czy w końcu jakim jest Language and Culture College of Hua Qiao University, w którym spędziłem kawał, być może kwiat mojego życia, w którym zostawiłem cząstkę siebie oraz który już stał się częścią mnie...

Skończyłem tam dwuletni kurs językowy, którego kontynuację postanowiłem rozpocząć w Uniwersytecie Xiamen, w klasie ekonomicznej [3. rok] i mniej więcej od tego momentu wydarzenia będą dziać się na bieżąco.

Witam...

Heh, minęło już parę ładnych lat odkąd zaczęła się ma podróż w nieznane... która zresztą trwa nadal. Jak ten czas leci, neh? Wiele się przez ten okres zmieniło. Ja się zmieniłem. Czy takim mnie polubicie? Nie wiem. Wszak zmieniamy się wszyscy, ale nie o tym. Chcę dać Wam szansę uczestniczenia w moim życiu, w tym co się tu dzieje. Chcę się z Wami po prostu tym wszystkim podzielić. Tyle słów nadal pozostało nie wypowiedzianych, tyle kartek nie zapisanych... Czas to zmienić!

------------------------------

Blog ten będzie aktualizowany w miarę bieżących wydarzeń, wszak nie mniej niż raz w tygodniu, więc warto tu będzie co jakiś czas zaglądać.

Pozdrawiam