piątek, 30 stycznia 2009

E jak Energia

Chińscy producenci co rusz próbują zadziwić nas swoją pomysłowością. Czego można się jednak spodziewać po TAKIM produkcie?


Energetyczny kondom - Aż strach pomyśleć jakie ukryte właściwości ma taka prezerwatywa...


foto: Tomas

Artystyczne jabłka [艺术苹果]

Modna stała się ostatnimi czasy uprawa artystycznych jabłek. Jakie to one artystyczne to widać poniżej, wszak zapotrzebowanie na tego typu produkty ponoć bez przerwy wzrasta. Znaleźć je można w większych sklepach, raczej nie na codzień, a bardziej przy okazji różnego rodzaju świąt. Zawsze to coś innego.
Ostatni ich wysyp spowodowany jest rozpoczęciem chińskiego nowego roku, a że Chińczycy są bardzo przesądni więc furorę robią jabłka z 'wymalowanymi' nań noworocznymi życzeniami.
Poniżej kilka przykładów:


發 [发]* - oznacza pomyślność, powodzenie


財 [财] - bogactwo, fortuna


恭 - respekt, szacunek


進 [进] - postęp, progres
祥 - pomyślność


Inne przykłady artystycznych jabłek tu, tu, tu i tu. A, i jeszcze tam.


*znaki pisane w chińskim tradycyjnym, a w nawiasach w chińskim uproszczonym


foto: Tomas

W chińskim supermarkiecie - dział mięsny

W poprzednim poście opublikowałem wcale nie po kryjomu zrobione w supermarkecie zdjęcia. Było o owocach morza. Tym razem temat troszku pokrewny - czas na dział mięsny.


Pan Rzeźnik we własnej osobie. W wielkim skupieniu ostrzy sobie nóż, tylko nie wiadomo po co. Chyba jedynie z nudy, bo jak na załączonym powyżej obrazku widać - nie ma już za bardzo co kroić. No, ale lepiej być przygotowanym, a NÓŻ się przyda.


Nie ma w Chinach rzeczy, której nie dało by się zjeść. Głowa kaczki - fe? Skądże! Dla Chińczyków jest to prawdziwy przysmak, dlatego nie może zabraknąć jej w ofercie żadnego szanującego się marketu...


... tak samo jak i kurzych łapek. Ciężko to sobie wyobrazić, ale Chińczycy za nimi przepadają. Łapki można przyrządzić na wiele sposobów, a oprócz pełnoprawnego obiadowego dania sprawdzają się też znakomicie jako przekąska do alkoholu. Zdarzało mi się popodjadać - smakuje lepiej niż wygląda :-)


foto: Tomas

W chińskim supermarkiecie - dział rybny

Dziś krótka wycieczka po chińskim supersamie, w pierwszym odcinku - dział rybny. Zapraszam!


Kalmarek? Może ośmiorniczka? Do wyboru, do koloru - do kupienia na wagę.
Wszystkie powyższe zawczasu 'ubite'. W sumie nie widziałem jeszcze żeby sprzedawali gdzieś żywe. Ciekawe czemu - kwestia techniczna? A może ze względów bezpieczeństwa? [np. w Korei żywe głowonogi spożywane są tylko w wyspecjalizowanych restauracjach, a to dlatego że bardzo łatwo można się nimi zadławić - już wyobrażam sobie te macki poprzyssawane do ścian gardła w momencie próby jej połknięcia, no i w ogóle ta galareta - fuuuj!]


A może kraba? Te w koszu jeszcze się ruszały. Rusza się, znaczy żyje, żyje - świeży, świeży znaczy dobry.
Spokojnie - nie uszczypnie bo ma związane
szczypce.


Homar - ale na niego mało kto może sobie pozwolić - 350Y/jin*
Ciekawostka: gdyby dosłownie przetłumaczyć po chińsku znaczenie słowa homar, oznaczałoby ono 'smocza krewetka'.


Małże i krewetki.
Na te drugie ostrze sobie apetyt już od dawna, a ostatnia kolacja noworoczna tylko mi ten apetyt zaostrzyła jeszcze bardziej. Postanowione - jutro z Kasią gotujemy je sobie na obiad, a jak Kamil i Karolina przyjadą to zrobimy sobie krewetkową ucztę!


Rybę każdy sam może sobie wybrać...


... i złowić! Następnie zanosimy ją panu, który ją pakuje i waży, a za zdobycz płacimy jak za wszystko inne - przy kasie.


*jin - [wym. dzin] jednostka wagowa używana w Chinach, równa wadze 500g.


foto: Tomas

poniedziałek, 26 stycznia 2009

O Xiamenie słów kilka

Dzisiejszy artykuł:

http://turystyka.interia.pl/news/xiamen-wzorcowe-miasto-chin,1123387,4976

Komentarz:

Buszując w necie zupełnie przypadkowo trafiłem na ten reportaż. W powyższym linku znaleźć można krótką charakterystykę miasta Xiamen. Przeczytałem od deski do deski i muszę przyznać, że poza drobiazgami to naprawdę nie było się do czego przyczepić [wyjątki, które muszę nadmienić - Xiamen Airlines nie oferuje lotów do Bangkoku, a pierożki gotowane na parze [zapewne chodziło o xiaolong tangbao] nie są wcale specjalnością Xiamen a przybyły z Hangzhou]. Czytało się bardzo miło, gdyż artykuł jest rzetelny i napisany przez kogoś kto tam był i mieszkał przez dość długi czas. Skąd o tym wiem? Doczytując materiał do końca odkryłem, że autorem jest nie kto inny jak moja wirtualna [czytaj - internetowa] znajoma. Spore zaskoczenie, ale i oczywiście miła niespodzianka, zwłaszcza że jak już wyżej nadmieniłem reportaż napisał ktoś godny zaufania w tej materii, a nie jakiś przypadkowy dziennikarzyna zza biurka piszący co mu pod pióro wpadnie.
Jeżeli ktokolwiek chciałby pokrótce dowiedzieć się cokolwiek o Xiamen, gorąco polecam powyższy artykuł. Czyta się szybko i przyjemnie. Miłej lektury!

niedziela, 25 stycznia 2009

Happy 牛 Year!

Angielski wyraz 'new' [nowy] wymawia się podobnie jak chiński - 'niu' [bawół]. Sprowokowało to Chińczyków do ułożenia całkiem zabawnego neologicznego zwrotu, jakim jest 'happy 牛 year', w wolnym tłumaczeniu 'szczęśliwego roku bawołu', które w wymowie brzmi zupełnie tak samo jak angielskie 'happy new year' czyli po prostu 'szczęśliwego nowego roku'.

Muszę powiedzieć, że wyszło nad wyraz zabawnie, a i Chińczykom muszę przyznać, że w grach słownych - głównie za względu na specyfikę języka mandaryńskiego - są niedoścignionymi mistrzami.

Noworoczna kolacja

Tradycją na naszym uniwersytecie - i nie tylko tu, również w innych szkołach, jak podejrzewam, ponieważ podobnie było i wtedy, gdy studiowałem jeszcze w Jimei - jest wyprawianie noworocznych kolacji dla studentów i profesorów. Jedyne co trzeba zrobić, to zawczasu pofatygować się do biura i zapisać, bo impreza jest całkowicie darmowa.

W tym roku kolacja odbyła się w trzy-piętrowej stołówce Furong. Udało mi się sfotografować parę dań, zanim je spałaszowaliśmy. Te oraz reszta zdjęć poniżej:




A teraz czas na 'frykasy' :-)


Rosół z czarnego kurczaka, a po prawej świńskie nóżki


Pan Krab :-)


Krrrewetki! Przepadam za nimi, a dzisiaj sos do nich był znakomity! Mniam :-d
W tyle jeszcze jakieś podroby, a ciasto takie se :-/


Krajobraz po bitwie... Nie zazdroszczę im tego sprzątania


foto: Tomas, Jan

Chiński Nowy Rok

Według kalendarza księżycowego, opierając się na czasie lokalnym, właśnie zaczął się Chiński Nowy Rok - Rok Bawołu.
Chińczycy każdy kolejny rok przypisują jednemu ze znaków zodiaku, począwszy od szczura, bawołu, tygrysa, królika, smoka, węża, konia, owcy, małpy, koguta, psa, a na świni kończąc. Ciekawostką jest, iż Chińczycy wierzą że każdy rok, na który wypada Twój znak zodiaku będzie dla Ciebie pechowym. Tak więc co każde 12 lat powinniśmy być szczególnie ostrożni i wystrzegać się nieszczęść, które zewsząd będą na nas czyhać.

Nadchodzące święta można odczuć już na kilka dni przed obchodami, a to głównie za sprawą pozamykanych sklepów i restauracji, pustoszejących ulic czy zewsząd panującego mroku [pogaszone uliczne latarnie]. Warto natenczas zaopatrzyć się w kilkudniowe zapasy prowiantu i wody pitnej, gdyż może zdarzyć się, że przez najbliższe kilka dni lub nawet tydzień nie będzie wokół żadnego otwartego sklepu. Dzieje się tak głównie dlatego, że Święto Wiosny to dla wielu Chińczyków jedyna okazja, by wrócić do domu i spędzić święta razem z rodziną, a że Chiny to kraj w którym panuje ogromna w skali migracja ludności [głównie do większych, szybko rozwijających się miast - w poszukiwaniu pracy oczywiście], niektórzy z nich przebywają drogę nawet poprzez cały kraj by tylko powrócić do swych rodzinnych stron na ten najważniejszy dla nich w całym roku okres. Jest to też jedyna okazja, żeby wypocząć, ponieważ wg prawa każdemu przysługuje ustawowe 7 dni wolne od pracy co jest zdecydowanie najdłuższym okresem wypoczynkowym w roku. Dlatego jeśli planuje się w tym czasie jakiekolwiek podróże warto z dużym wyprzedzeniem zarezerwować sobie bilet.

Podczas Święta Wiosny na ulicach dominuje czerwony, szczęśliwy - jak wierzą Chińczycy - kolor; ulice przyozdabiane są lampionami, a na drzwiach niemal każdego domu wisi znak 福 [fu]. Tu muszę wyjaśnić, iż ta litera oznacza szczęście, fortunę, którą to wiesza się do góry nogami wierząc, że dobry los przyjdzie ją odwrócić.
W wigilię Nowego Roku podczas wieczerzy powinno spożywać się m.in. rybę oraz pomarańcze, natomiast dzieci obdarowywane są przez dorosłych czerwonymi kopertami [红包], które zawierają pieniądze.

Przede wszystkim najważniejsze dla Chińczyków jest, by ten świąteczny czas spędzić razem z rodziną, dlatego ten jedyny okres w roku jest często okresem powrotów i pojednań, a do stołu zasiadają razem nawet cztery pokolenia.
Brzmi znajomo? Co prawda 'co kraj, to obyczaj', ale w gruncie rzeczy wszyscy raz na jakiś czas potrzebujemy tego samego - pobyć czasem wśród bliskich, by to z nimi podzielić się radością i szczęściem...

Szczęśliwego Chińskiego Nowego Roku!

wtorek, 20 stycznia 2009

Nowszy adres

Yongfu Gonggang 5th bld. 3101
Bishan Linhai Street, Siming District,
Xiamen City, Fujian Province, 361005 China

永福宫港 5栋 3101室
碧山临海路, 思明区,
厦门市, 福建省, 361005 China

poniedziałek, 19 stycznia 2009

Wyniki [2]

Oto wyniki z ostatnich testów końcowo-semestralnych:

Finanse międzynarodowe 70 pkt.
Biznes międzynarodowy 85 pkt.
Język chiński biznesowy poziom zaawansowany 86 pkt.
Waluty i bankowość 90 pkt.
Idiomy 91 pkt.

Piłka nożna

Kilka zdjęć z naszych ostatnich kopanin. Dzięki uprzejmości Daniela, który udostępnił mi je ze swojego archiwum.








Góra, od lewej: Jan [Niemcy], Milen [Bułgaria], Renco [Holandia], Ernir [Islandia], Kruno [Chorwacja]; dół, od lewej: Ryu [Korea], Ja :), Daniel [Niemcy], Adam [Niger] i Alain [Francja].


foto: Archiwum Daniela

W nowym mieszkaniu

Mam drobne zaległości, które od dzisiaj zacznę powoli nadrabiać.

Może zacznę od najważniejszej rzeczy - w końcu mam gdzie mieszkać. Udało mi się znaleźć całkiem fajne mieszkanie, niestety troszkę małe [tylko 30 m kw.] no i dosyć daleko od szkoły [jakieś 15 min. do bramy, a potem kolejne 15 min. na zajęcia]. W zamian za to mieszkam w budynku na terenie strzeżonym, z podziemnym parkingiem oraz basenem. W lokalu nikt jeszcze przede mną nie mieszkał, a wyposażony jest on w tv, lodówkę, pralkę, klimę i ciepłą wodę. Z balkonu rozpościera się przepiękny widok na miasto, morze, góry i wyspę Gulang [31. piętro!]. Jakby tego było mało to łazienka jest wyposażona w kabinę prysznicową :-). Cena wynosi 1250Y, czyli w stosunku do poprzedniego mieszkania czynsz jest wyższy tylko o 50Y.

No i w końcu z powrotem podłączyli mi internet!

Niebawem zdjęcia :-).

piątek, 2 stycznia 2009

Na wybiegu

Przedwczoraj, zupełnie niespodziewanie odebrałem telefon od Anyi. Zaproponowała mi ona modelowanie na wybiegu podczas czwartkowej imprezy obstawionej przez jej agencję. Muszę przyznać, że grzecznie odmówiłem, ponieważ już wcześniej zaplanowałem sobie na ten dzień przeprowadzkę. Gdyby jednak historia w ten sposób się skończyła to nie byłoby o czym opowiadać. Po kilkunastu minutach Anya ponownie do mnie zadzwoniła, powiadamiając mnie o tym, że moja twarz na tyle spodobała się klientowi, iż jest on w stanie dać mi podwyżkę, bylebym tylko przyjechał.

[Teraz cofnę się kilka dni w czasie.
Około tydzień wcześniej Anya oferowała mi już jakieś modelkowanie, ale nic z tego nie wyszło, tylko tyle że jej agentka przy okazji zrobiła mi kilka zdjęć [aparatem Zorke 5], które mimo wszystko na coś się jednak przydały, bo to dzięki nim udało mi się zyskać angaż do tej roboty.]

Tym razem nie zastanawiałem się zbyt długo. Szybko się zgodziłem, bo wynagrodzenie jakie mi zaoferowano było dosyć wysokie. Poza tym - próżność też zrobiła swoje ;-). A przeprowadzka? Jeden dzień opóźnienia w sumie nie robił mi aż tak wielkiej różnicy.

I w ten oto sposób cały dzień spędziłem w Longyan [~2,5h drogi od XMN] - blisko 19 h poza domem, na co w większości złożyły się dojazdy czy bezczynne przesiadywanie w holu Hotelu Zhongyuan [chwalili się, że to ponoć najlepszy hotel w Longyan, no ale niestety nie miałem okazji zweyfikować :-], bo same pokazy trwały łącznie może z godzinę. Poznałem za to bardzo ciekawych ludzi jak np. Antoine [model prosto z Paryża], Marcelo [zawodowy model z Brazylii], Polina [nieprzeciętnej urody Rosjanka], czy agentka Anyi - Lola, wspaniała kobieta, która dbała o nas przez cały czas realizując wszystkie nasze zachcianki i wspierając duchowo oraz Pani Od Makijażu, kórej imienia nie mogę sobie przypomnieć, a która odwaliła kawał dobrej roboty tapetując moją mordę tak, żeby ludziska się nie pokapowali jakim ja brzydkim :-}.

Ah! Do wynagrodzenia dostałem jeszcze coś ekstra, a to za rolę tłumacza pomiędzy agentką i modelami, za którą to Lola bardzo mi była wdzięczna :-).

Mimo nieprzespanej nocy [3h snu] i wynikającemu z tego powodu zmęczenia, pracy pod ogromną presją i złej pogody [zdecydowanie najzimniejszy dzień tej zimy!] cieszę się, że udało mi się zaznać czegoś innego, a przy tym zebrać trochę doświadczenia, zawrzeć nowe znajomości, no i przy okazji zarobić trochę grosza :-).

Sylwester 2008

Świętowanie rozpocząłem od wspólnej kolacji z przyjaciółmi - Saszą, Alim, Janem, Donghuanem, Kainą i jej siostrą, Sueką. Każdy coś ze sobą przyniósł i od razu muszę zaznaczyć, że wszystkie potrawy przyrządzone były przez nas własnoręcznie! W ten sposób nadarzyła się okazja do skosztowania zupy pomidorowej [!], kurczaka, puree, naleśników oraz... pierogów z truskawkami [moje!]. Tak, zgadza się - zima to w XMN sezon na truskawki.

Przy posiłku nikt nie wybrzydzał, znaczy że smakowało :-).
Następnie udaliśmy się wszyscy do xiameńskiego centrum rozrywki, którym nocą staje się Haiwan Gongyuan, czyli miejsce gdzie znajduje się większość najlepszych klubów w mieście, położony nad malowniczym jeziorem.
Tam też, w Bar Blanc, celebrowaliśmy nadejście Nowego Roku i odliczaliśmy ostatnie sekundy do północy.


Niespodziewane spotkanie Braci wśród braci; Ja i Paweł


Od lewej: Simata [Tonga], Sasza [Rosja], Jay [Tonga], Kaina [Zambia], a w tle Ali [Pakistan]


Donghuan i Jan poszli w tan :->


Się wyszaleli za wszystkie czasy


Wszystkim Czytelnikom - Szczęśliwego Nowego Roku! :-)


foto: Archiwum