Wszystkie powyższe zawczasu 'ubite'. W sumie nie widziałem jeszcze żeby sprzedawali gdzieś żywe. Ciekawe czemu - kwestia techniczna? A może ze względów bezpieczeństwa? [np. w Korei żywe głowonogi spożywane są tylko w wyspecjalizowanych restauracjach, a to dlatego że bardzo łatwo można się nimi zadławić - już wyobrażam sobie te macki poprzyssawane do ścian gardła w momencie próby jej połknięcia, no i w ogóle ta galareta - fuuuj!]
Spokojnie - nie uszczypnie bo ma związane
szczypce.
Ciekawostka: gdyby dosłownie przetłumaczyć po chińsku znaczenie słowa homar, oznaczałoby ono 'smocza krewetka'.
Na te drugie ostrze sobie apetyt już od dawna, a ostatnia kolacja noworoczna tylko mi ten apetyt zaostrzyła jeszcze bardziej. Postanowione - jutro z Kasią gotujemy je sobie na obiad, a jak Kamil i Karolina przyjadą to zrobimy sobie krewetkową ucztę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz