poniedziałek, 29 września 2008

Mekdonald

Naprzeciw zachodniej bramy uniwersytetu otwarto niedawno nowe centrum handlowe. Powstało ono tuż przy Daxuecheng [XiaDa Xicun], gdzie wybudowano ostatnio nowe budynki mieszkalne. Forward, bo tak się owy kołchoz nazywa, wyposażony został w McDonalda, a jakże. Bez wszechobecnego w całych Chinach w postaci fast foodów Wuja Sama obyć się nie mogło, dlatego też - w celu wsparcia zapewne - tuż obok postawiono KFC. Mniejsza jednak o szczegóły, do meritum przechodzę.

Nie pamiętam czy pisałem już o tym na blogu - jeżeli nie to dobrze, a jeżeli tak, to niech będzie, że ten drugi raz to w ramach przypomnienia. A co jest na rzeczy? Ano to, że Chińczycy to naród z kulturą osobistą dosyć słabo zaznajomiony, a przynajmniej nie w tym samym co u nas sensie rozumianym.
Rzucanie się na miejsca w autobusie, omijanie kolejek, pchanie do wejścia/wyjścia, poszturchiwanie na ulicach i w środkach komunikacji miejskiej to tylko najlżejsze z wszelkich możliwych przykładów. Przykład z życia wzięty. Gdy przypadkowo znajdziesz się na drodze Chińczyka, ten mając do wyboru ominąć cię łukiem lub po prostu przejść potrącając cię barkiem [tudzież inną częścią ciała...] wybierze raczej to drugie rozwiązanie.

Ale do rzeczy! Jednym z wymienionych przeze mnie przykładów jest absolutne ignorowanie jakichkolwiek kolejek. Stojąc w ogonku np. do kasy w sklepie czy na poczcie [na szczęście w banku już nie] można zostać łatwo ominiętym, gdyż większość Kitajców ma zwyczaj pchać się bezpośrednio do lady/okienka nie zważając na nikogo i na nic. Często zdarza się też, że grzeczne upomnienia odnośnie ustawienia się w kolejce kończą się niepowodzeniem, a to ze względu na ignorowanie jakichkolwiek uwag w swoim kierunku ze strony otoczenia. Mogą co najwyżej pomruczeć pod nosem i dalej robić swoje.

Tu popisał się McD, który specjalnie zatrudnił panią, aby pilnowała czy ludzie przestrzegają kolejek oraz by pomagała klientom znaleźć szybsze dojście do kasy. Jednym słowem taka kolejkowa menedżerka. Pomysł dobry, póki co się sprawdza. Szczerze dopinguję tą inicjatywę.

I jeszcze tylko puenta na zakończenie. Gdy zobaczyłem te babki w Maku to na myśl przyszedł mi od razu przykład porządkowych, których zatrudnia się po to, by pilnowali przestrzegania przepisów drogowych na co poniektórych skrzyżowaniach ze światłami. A konkretnie, żeby pilnowali ludzisk, co tych świateł nie przestrzegają. Skoro i tak już pilnują, to po co w ogóle światła? - pytam. Wszak pytanie retoryczne, bo żyjem w państwie pełnym sprzeczności.

3 komentarze:

hxx pisze...

a widziałeś kiedyś przy przystankach przy ximenie wymiotujących ludzi? ja to widzę codziennie parokrotnie, kałuże rzygowin i kolejni rzygający bez żenady na ulicy.
to jest Puke Lu, nie inaczej.

Tomas pisze...

Widzem i to niejednokroć! Opowiadam się za rozwiązaniem, z którego skorzystały władze m.in. Kantonu, mianowicie za dystrybutorem woreczków foliowych w środkach komunikacji miejskiej.

BTW Chyba nie Puke Lu, a Outu Lu. W pobliżu i tak jest już przecież O2, hehehe ;)

hxx pisze...

heh, na taką ripostę nawet Wujek Staszek nie ma odpowiedzi :)