niedziela, 9 marca 2008

Bo wszyscy Polacy...

Sytuacja miała miejsce bezpośrednio po zdarzeniach opisywanych w poście poprzednim pt. "Reklama, reklama".

Ledwo co zajechaliśmy pod bramę szkoły, a niemalże od razu natknęliśmy się na... rodaków! I to nie była ani Asia, ani Renata, czy też Agata, Daniela lub Rafał. Wychodząc z samochodu [podwiózł nas nie Logan, tylko ten drugi] usłyszeliśmy znajomą polszczyznę wydobywającą się z ust dwóch jegomościów. W ten sposób poznaliśmy Andrzejów [Andrzej [B]iznesmen oraz Andrzej [S]tudent].

Zamieniliśmy z nimi ledwo kilka słów, bo byliśmy w biegu, gdyż Paulina spieszyła się by wrócić do Jimei, ale podałem im namiary na mnie.

Już sam fakt spotkania ziomków w tak [nie]zwykłych okolicznościach nadaje się na osobny wątek na bloga, ale jeszcze bardziej niezwykłe było to, co nastąpiło później.
Ok. godziny 20 zadzwonił do mnie ktoś z polskiego numeru. Spodziewałem się usłyszeć głos taty, bo tylko on dzwoni do mnie z Polski. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że był to nie kto inny jak Andrzej B. Powiedział, że chce coś mi przekazać, więc spotkaliśmy się przed Caijingjie [akademik dla obcokrajowców; budynek na lewo ode mnie], gdzie Andrzej był zameldowany. Zaprosił mnie do pokoju, podarował mnóstwo czekolad, kabanosy i polski chleb! Doprawdy nie mogłem mu się nadziękować za ten miły gest, w dodatku w stosunku do zupełnie obcego człowieka :).

Okazał się Andrzej bardzo miłym człowiekiem, biznesmenem z branży kamieniarskiej, co zresztą tłumaczyłoby jego pobyt w Xiamen [bowiem w tym czasie odbywały się właśnie targi kamieniarskie, na których był Daniel z Pauliną]. Ucięliśmy sobie małą, 2,5 godzinną pogawędkę :). A rozmawialiśmy o Chinach i wszystkim co było z tym związane, także praktycznie temat-rzeka.
W międzyczasie dołączył do nas Andrzej S, który jest studentem sinologii, a obecnie uczy się w prowincji Anhui. W Xiamen pomaga załatwiać sprawy, towarzyszy i tłumaczy dla Andrzeja B. Całkiem miły, młody chłopak.
Trochę szkoda, że już jutro wylatują do Pekinu.


No cóż, to było bardzo miłe spotkać jakichś Polaków - tak po prostu: na ulicy, z zaskoczenia, a w dodatku takich sympatycznych i bezinteresownych. To zdarzenie jeszcze bardziej poprawiło mi humor :).
A jutro może już być tylko lepiej, bo Florian wraca :D.

4 komentarze:

miasto-masa-maszyna pisze...

U mnie na dzielnicy jak spotkasz Polaka to możesz od niego w ryj dostać ;-)

Anonimowy pisze...

Nie tylko studenci sa w Xiamen !!! jest tez paru inzynierow. Pozdrawiam

Tomas pisze...

Niemożliwe! Jak udało się Panu przede mną ukryć? A tak poważnie to wcale nie jest tu nas tak mało jak mogło by się wydawać. Jeżeli ma Pan ochote na kontakt, to zapraszam - adres email i msn mam zapisany w profilu. Pozdrawiam!
Szczęśliwego Chińskiego Nowego Roku! :-)

Anonimowy pisze...

Nie ma problemu! - naskrobie maila.
Tez zycze Szczesliwego Nowego Roku!