niedziela, 25 września 2011

Y jak Yao Ming

Chociaż Yao Ming nie był pierwszym Chińczykiem w NBA - tym był wybrany w drafcie NBA w 2001 roku Wang Zhizhi - to na pewno został najbardziej rozpoznawalnym reprezentantem swojego kraju w najsilniejszej koszykarskiej lidze świata. Gdy w 2002 roku podpisał kontrakt z Houston Rockets, egzotyką było dla nas pojawienie się w takiej lidze i w takim zespole Chińczyka. Dlaczego egzotyką? Może dlatego, że mierzący 2 metry 29 centymetrów(!) Yao Ming przeczy wszelkim stereotypom dotyczącym mieszkańców Państwa Środka - nie jest ani mały, ani szczupły, nie ma wystających zębów, ani nie nosi bambusowego kapelusza.


Mimo braku kapelusza na wyposażeniu stał się ważnym ogniwem nie tylko swojego zespołu i reprezentacji - o której zaraz będzie mowa - ale dał też przykład milionom rodaków, którzy teraz próbują iść w jego ślady, bo - wbrew pozorom - koszykówka to jeden z najbardziej ulubionych i najczęściej uprawianych sportów wśród Chińczyków. I pewnie pograłby jeszcze na wysokim poziomie przez kilka lat, gdyby nie nękające go kontuzje, przez które ostatecznie zdecydował się zakończyć karierę sportową, decyzję podał do wiadomości publicznej 20 lipca br.


Dzisiejszego wieczora w Wuhan, stolicy prowincji Hubei, miał miejsce finałowy mecz Mistrzostw Azji w Koszykówce. Złoty medal wywalczyła drużyna Chin, pokonując w finale reprezentację Jordanu z wynikiem o jeden punkt wyższym (70:69) po niezwykle zaciętej walce. Warto dodać, że Chińczycy przez cały turniej przeszli jak burza, wygrywając wszystkie mecze w fazie grupowej i play-off aż do dzisiajszego finału. Jeszcze większe wrażenie robi fakt, że na 18 startów w tych rozgrywkach chińska drużyna tylko raz(!) nie zdobyła medalu, a po złoto sięgała aż 14 razy (!!!).

W roli komentatora wystąpił oczywiście nie kto inny jak Yao Ming :)


Ciekawostka: Ye Li, żona Yao Minga, również zawodowo gra w koszykówkę i mierzy 190cm wzrostu. Para pobrała się w sierpniu 2007 r., a w zeszłym roku na świat przyszła ich córka Amy. Nie wiadomo jeszcze czy pójdzie w ślady rodziców ;)

Brak komentarzy: