piątek, 29 sierpnia 2008

Chiński Supermen

Dzisiejszy artykuł:

http://wyborcza.pl/1,76842,5611929,Zuola___cyberdziennikarz_Chin.html

Komentarz:

Chiński Supermen. Czy ktoś taki istnieje? Nie rozchodzi się bynajmniej o postać fikcyjną jak np. Sun Wukong - legendarna już w Chinach postać Króla Małp z powieści "Journey to the West", ale o człowieka z krwi i kości. Gdybyśmy zadali dzisiaj Chińczykom to pytanie to kogo by wskazali? Chyba najprawdopodobniej, Mao Zedonga. Może trochę [troszeczkę] powalczyłby z nim obecny chiński prezydent Hu Jintao, który wśród obywateli cieszy się ogromną popularnością i takimż poparciem. A może wybrano by jakiegoś sportowca, jak np. najbardziej rozpoznawalny z nich koszykarz Yao Ming, czy płotkarz Liu Xiang. Supermenem mógłby też zostać Zhou Jielun [znany także pod przydomkiem Jay Chow] z uwagi na swoją ogromną popularność, która sprawia, że dla nastolatków jest niemal bogiem.

Każdy z wymienionego powyżej grona jest postacią szczególnie ważną dla Chin oraz Chińczyków, jednak śmiem sądzić że w obecnej chwili to właśnie ten najzwyklejszy w świecie chłopak - Zuola - oddaje swemu narodowi ogromną przysługę. Jak tego dokonuje? Po prostu zwraca Chińczykom ich podstawowe prawo, prawo do informacji, którego tak skutecznie stara się ich pozbawić władza. Może Supermen to określenie na wyrost, ale z drugiej strony właśnie taki Supermen najbardziej by się teraz Chińczykom przydał. I nie mam tu na myśli żadnych sportowców, czy ludzi z branży rorywkowej, bo to nie tędy droga - nie szukamy idola. Nie widzę też wśród kandydatów na to miejsce żadnego z dwójki panów Mao czy Hu, ponieważ to oni stoją właśnie po przeciwnej stronie barykady.

Jedno jest pewne - o Zuoli usłyszymy jeszcze nie raz.

Piłkarz dobrany z castingu

Dzisiejszy artykuł:

http://michalszadkowski.blox.pl/2008/08/Koniec-koszulkowego-krola-Manchesteru.html

Komentarz:

Nowa, niechlubna metoda testowania zawodników. No, też znowu nie taka nowa, bo owy casting miał miejsce ładnych kilka lat temu - rzecz w tym, że ja dowiedziałem się o tym dopiero teraz. Potępiam takie pomysły, ale z drugiej strony trzeba przyznać Angolom, że mają łeb do marketingu, no ale przecież Premier League to najbardziej medialna, najbardziej bogata i najbardziej widowiskowa liga piłkarska na świecie. Ciekawym tylko, czy rzeczywiście aż tak potrzebny był im ten transfer. I nie mam tu oczywiście na myśli strony sportowej, a finansową. Wiadomo przecież, że nakład pieniężny wielki nie był - no bo co to jest 500 tys. funtów* dla zespołu z Manchesteru? Phi! [A dla Chińczyków sporo - Dong póki co jest najdroższym piłkarzem w historii chińskiego futbolu] Chińczycy jak lubili ManU tak nadal lubią i to wcale nie ze względu na Donga, a przede wszystkim ze względu na takich piłkarzy jak Cristiano Ronaldo czy Wayne Rooney, że wymienię tylko tych najpopularniejszych. A tak? Szkoda tylko temu chłopakowi zmarnowanych czterech lat kariery. Mógł sobie spokojnie grać w tym swoim zespole z Dalian, przebić się wkrótce do składu, a może i kiedyś wyjechać za granicę. Lub zostać w Antwerpii [II liga belgijska], tyle że podobno mu nie pozwolono.

Żeby spowodować jakiś naprawdę dziki szał wśród Chińczyków, ludzie z United musieliby znaleźć piłkarza z potencjałem na miarę talentu Yao Minga, który grałby regularnie w klubie, czasem zdobywał bramki i rozgrywał dobre mecze. Niestety obecnie takich piłkarzy w chińskiej kadrze po prostu nie ma i raczej długo jeszcze nie będzie. Moja wiedza na ten temat nie jest może wielka, ale czerpana ze źródła bezpośredniego - czyli z telewizyjnych relacji meczów piłkarskich reprezentacji Chin. No właśnie. Swoją drogą ciekawe, że pomimo grzania ławy w MU w ostatnich dwóch latach Dong regularnie dostawał powołania do kadry narodowej, w której jest - jak ktoś kiedyś określił - gwiazdką. Po co? Bo trenerzy nie mają na kogo stawiać? A może po prostu, by dodać jej trochę błysku.

Może to nie urok, może to Manchester ;)

* Z kolei na stronie
devilpage.pl podawana jest kwota 3,5 mln funtów za transfer, na moje jednak trochę przesadzona, więc podaję za p. Michałem Szadkowskim.

środa, 27 sierpnia 2008

Hurtem

Wiadomo - jak hurtem, to hurtem. Chińczycy słyną z tego że wszystkiego chcieliby mieć najwięcej - najpierw ludzi, potem rowerów, a teraz - złotych medali na Olimpiadzie. Na tym jednak nie poprzestaną! Jakoś specjalnie nie zdziwiło mnie to, że w sklepach można kupić olej w 5-litrowych baniakach... ale wódkę? Jak powszechnie wiadomo przy tak masowej produkcji towar musi stracić na jakości. Wykładnikiem tejże może być cena 44,2 Y = niecałe 15 pln, po czym wychodzi ~3 pln/litr... Resztę pozostawiam Waszej wyobraźni ;).




foto: Tomas

czwartek, 21 sierpnia 2008

Adres

Ok, trochę było zamieszania, ale już wszystko działa. Adres jaki był taki jest, nic się nie zmienia. Listy już do mnie doszły, więc wszystko gra. Chyba, że po drodze zgubią :/.

Zamieszczam jeszcze raz:

Daxue street, 213 building, 607 flat
Siming district, Xiamen city, Fujian province
361005 China

lub

大学路 , 213 栋 , 607
思明区 , 厦门市 , 福建省
361005 中国

poniedziałek, 18 sierpnia 2008

6 sierpnia

Nie wypada się tak chwalić, bo raz że to egoistyczne, a dwa że po prostu niegrzeczne. Tylko, że w tym roku wyjątkowo jest czym, więc... czemu by nie?


Od mamy.


Od starego przyjaciela.


Od kogoś, kto okazał się dla mnie ważniejszy niż mogłem zdawać sobie z tego sprawę.


Od bratniej duszy.


Od kogoś, kto mnie nie skreślił.


Dostawać prezenty w wieku 23 lat uważam za wielkie szczęście, a już zwłaszcza gdy jest się tak daleko. Przede wszystkim liczy się jednak pamięć, za którą bardzo Wam dziękuję.


foto: Tomas

piątek, 15 sierpnia 2008

House on fire

Czwartkowa noc nie wyróżniałaby się niczym od innych zwykłych wieczorków filmowych gdyby nie pewne wydarzenie.
Z zaproszoną Pauliną postanowiliśmy umilić sobie oglądanie filmów wyżerką, którą postanowiliśmy nieco urozmaicić - zrezygnowaliśmy z czipsów i słodyczy na rzecz ziemniaków w mundurkach. Pochwalić się muszę, że jestem szczęśliwym posiadaczem elektrycznej kuchenki - ciężki sprzęt: 2000W, co jest dosyć ważnym dla fabuły faktem - toteż ugotowanie kartofli nie jawiło się z początku niczym co przekroczyć by mogło moje kulinarne zdolności [o ile w ogóle można powiedzieć, że takowe posiadam].


Z początku wszystko szło według planu, jednak nie mogło to trwać zbyt długo, a konkretnie do czasu gdy oboje poczuliśmy swąd palonej gumy. Zajęty rozmową z bratem nie zwróciłem na to zbytniej uwagi. To był mój błąd. Na szczęście bystrzejsza z nas dwojga Paulina, zorientowała się, że coś jest nie tak po gdzieniegdzie unoszących się głębkach dymu. Zaalarmowany przybiegłem sprawdzić co się stało. Oczom moim ukazał się widok iskrzących kabli przedłużacza, które dymiąc wtapiały się w materac na łóżku. Próbując rozłączyć kable spowodowałem jeszcze mały wybuch. Na szczęście wyszliśmy z niego cało.

Chiński kabelek widać nie wytrzymał mocy mojego magicznego urządzenia. Jakby tego było mało zwarcie spowodowała Paulina, która próbowała coś tam z kablem zrobić, ale co dokładnie wie tylko ona sama ;). Wynikiem tego było pozbawienie nas prądu na kilka dobrych minut, ale przynajmniej wiem teraz, gdzie znajdują się korki ;). Oprócz dymu, przypalonego materaca, roztopionego jak serek Hochland kabla i głębokiej traumy większych strat na szczęście nie było.
Ziemniaki i tak ugotowaliśmy. Tyle, że nie korzystaliśmy już z żadnego przedłużacza :).




foto: Tomas

Cz jak Czipsy

Lay's jagodowe


Pozostałe smaki w ramach linii Lay's Natural & Cool to m. in. pomidor koktajlowy, ogórek, zielona herbata, cytryna, marchewka, zielony groszek. Ale jagoda to zupełna nowość :).

Oczywiście wszystkie zrobione z ziemniaków.


Aktualizacja: A poniżej pozostałe smaki:


Pomidor koktajlowy


Ogórek


Lemonka


Groszek
[choć już nie od Lay'sów]


foto: Tomas

Zapach świeżo skoszonej trawy

Kojarzy mi się z dzieciństwem.









Track: Aruarian dance - Nujabes + Fat Jon


foto: Tomas

poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Chocolate [ช็อคโกแลต]

Film opowiada historię autystycznej dziewczyny, której matka - przed laty - z miłości do jednego z bossów Yakuzy zdradziła swój gang. Owocem tego związku jest Sen, która tylko z pozoru wydaje się być zwykłą upośledzoną dziewczyną. Okazuje się bowiem, że wraz z chorobą nabywa ona niecodzienną umiejętność - nieprawdopodobnie rozwiniętą pamięć ruchową, dzięki której jej mięśnie bardzo szybko uczą się i zapamiętują wykonywane czynności. Te z kolei Sen przyswaja sobie z telewizji, która nie nadaje głównie nic innego jak tylko... brutalne filmy walki.

Z obrazem zapoznałem się dzięki Hardiemu, który - w czasach gdy jeszcze mieszkaliśmy razem - pewnego wieczora przyniósł ze sobą tenże film, polecony mu zresztą przez kogoś innego. Początkowo sam nie byłem co do tego tytułu zbytnio przekonany, ale wraz z rozwijającą się fabułą dałem się wciągnąć, a w choreografii zakochałem się już od pierwszych scen walk. Te z kolei wywołują wielkie wrażenie gdyż są kręcone bez dublerów, bez efektów specjalnych, zabezpieczeń i na żywo[!], o co w dzisiejszych czasach coraz trudniej.

Reżyserem filmu jest nie kto inny jak znany z takich produkcji jak Ong Bak czy Tom Yum Goong reżyser Prachya Pinkeaw - Johnny Woo tajskiej kinematografii. Sprawdziłem to dopiero po obejrzeniu filmu. Gdybym wiedział o tym wcześniej nawet przez moment nie zastanawiałbym się czy oglądać Czekoladę :).

A tu jeszcze coś żeby narobić Wam trochę smaku!




Kraj: Tajlandia
Rok produkcji: 2008


foto: Internet

niedziela, 10 sierpnia 2008

Olimpiada

Nie mam nic ciekawego do powiedzenia na ten temat, zwłaszcza, że trąbią o tym teraz wszędzie, a już zwłaszcza tutaj, w Chinach. Radio, net, tv, lodówka - olimpiada jest wszędzie, i cokolwiek by o niej nie napisać, ktoś i tak pewnie już to zrobił.

No ale niech będzie chociaż wzmianka. Wypada ;)

Ciekawostka: otwarcie IO nastąpiło dnia 8 sierpnia 2008 roku [08.08.08.] o godz. 20:08 [0808pm]. Ciekawe, co nie? zwłaszcza, że ósemka wg chińskiej numerologii znaczy "bogactwo". A pomyśleć, że początkowo Chińczycy starali się już o Igrzyska AD 2004, które jak powszechnie wiadomo, odbyły się w Atenach. Według chińskich przesądów czwórka kojarzona jest ze śmiercią, o czym zresztą mowa była już wcześniej. Może więc jednak warto było czekać te 4 lata? A zabrakło im bodajże jednego mandatu...

czwartek, 7 sierpnia 2008

Brak netta

Na chwile obecna nie mam stalego dostepu do internetu, wiec przez jaki jeszcze czas blog nie bedzie aktualizowany regularnie.

Prosilbym tez o wstrzymanie sie z wysylaniem tradycyjnej poczty ze wzgledu na chwilowe - mam nadzieje - problemy ze skrzynka pocztowa, ktorej... nie ma :\. Tak tez aktualny adres staje sie na pewien czas nieaktualny.

O postepach w tej sprawie bede informowal na biezaco.

...

A mieszka sie calkiem spoko :).