czwartek, 3 marca 2011

Mój Tłusty Czwartek

Tak, wracam do pisania bloga, więcej - wracam do pisania na starym blogu. Nie pisałem przez jakiś czas, ponieważ nie mogłem patrzeć na mojego nowego bloga - lifeinxiamen.blox.pl, który swoim interfejsem i nieżyciowymi funkcjami starał się uprzykrzyć mi życie na wszelkie możliwe sposoby. Z drugiej strony nie mogłem tak po prostu zostawić blogowania.
Tak czy siak, wróciłem i teraz będę pisał tylko tu, a przynajmniej dopóty dopóki mój vpn będzie ze mną współpracował, bo teoretycznie blogspot i inne strony (youtube, facebook) wciąż są w Chinach blokowane. Ale w razie czego blox.pl będzie mi służył za backup :)

A teraz do rzeczy!
Dziś wypada Tłusty Czwartek, który to ongiś zwykłem obchodzić - jak zresztą każdy szanujący się Polak - nie objadaniem, nie obżeraniem, a wręcz - za przeproszeniem - opierdalaniem się pączkami. Odkąd jednak żyję w Chinach nie miałem okazji należycie celebrować tegoż pięknego, tradycyjnego, staropolskiego święta. Wstyd i hańba! Dość powiedzieć, że w tym roku zdecydowałem się to zmienić. Plan niby prosty, ale zawierał pewien - choć tylko jeden, ale za to zasadniczo istotny - mankament, mianowicie - w Chinach pączków za wuja w sklepie nie znajdziesz!

Wyzwaniem stało się więc znalezienie produktów zastępczych. Jakby to powiedział Barney Stinson z How I Met Your Mother: "Challenge accepted!". Na fbooku poprosiłem o pomoc, wynikiem czego na pytanie Co zjeść zamiast pączka? padły takie oto odpowiedzi:

Dominika:
hmmmm czekolade....Doveeeeeeeeee :P
Barton:
Kaszankę! :-)
Natalia:
gofry z sosem karmelowym
Magda:
nie chcesz pączka z nadzieniem fasolowym?:O
Kamil:
zjedz ciastko z parowka lub boczkiem...

Trzeba było dokonać selekcji spośród wyżej wymienionych. Na pierwszy ogień poszła kaszanka, bo to artykuł spożywczy tak samo w Chinach niedostępny jak pączki. Kurczę, czemu nikt nie wymyślił jeszcze Dnia Kaszanki? Albo Święta Salcesonu? Prawda? Myślę, że takie święta świetnie by się w naszym kraju przyjęły. Czekoladą zdarza mi się opychać od czasu do czasu, w dodatku jest to trochę mało oryginalny wybór ale wziąłem ją pod uwagę jako opcję awaryjną. Co zaś się tyczy czerwonej fasolki - nie wiem w którym momencie Matka Natura zawiodła, ale niech lepiej jak najszybciej to naprawi, bo powaga, ale czerwona fasola na słodko to jest już poważne skrzywienie, żeby nie powiedzieć zboczenie, które na samą myśl o nim wzbudza we mnie zgorszenie i odruchy wymiotne, a Azjaci wrzucają czerwoną fasolkę gdzie popadnie - do ciast, ciastek, herbaty, lodów, deserów, puddingów, a nawet mleka i lodów. Ciastko ze słodką parówką? Nie dziękuję, pomyślę o tym tylko wtedy gdy na Ziemi wyczerpią się wszystkie zapasy żywności i zostaną tylko ciastka z parówkami i czerwoną fasolą, wówczas zjem całe parówkowe pieczywo po czym rzucę się ze skały w otchłań.
Ostatecznie zdecydowałem się na gofra i doughnuty, którymi ostatnio u nas zaroiło. Chyba jakiś nowy trend. Budki z doughnutami wyrastają teraz jak grzyby po deszczu.

Proszę się nie podniecać zdjęciem - wygląda to o niebo lepiej niż smakuje. Gofry i doughnuty tylko z nazwy! Ale tak czy siak - tłusty czwartek zaliczony :)

foto: Tomas

5 komentarzy:

Furusek pisze...

no, oby naprawdę wyglądały lepiej niż na zdjęciu, bo te mi się nieco z jelitami kojarzą ^^'

w kazdym razie - witaj ponownie! :)

Tomas pisze...

Wygląd, wyglądem, ale smak - nigdy więcej już się nie skuszę na chińskiego gofra, bleee :/

Unknown pisze...

No,synu-jak zjedziesz do ziemi ojczystej to nadrobisz-byle nie od razu za dużo..bo brzucho zrobi protest..:)

Anonimowy pisze...

Ha! A ja 5 pączków oje*ałem :) A dobre były bo z lukrem truskawkowym (!) i advocatem w środku - obłęd.

Fajnie, że wróciłeś do blogowania. Będę często wpadał.

Tomas pisze...

Kurde, zazdroszczę tych pączków!
A co do blogowania - tym razem postaram się pisać bardziej regularnie :)