Tak, wracam do pisania bloga, więcej - wracam do pisania na starym blogu. Nie pisałem przez jakiś czas, ponieważ nie mogłem patrzeć na mojego nowego bloga -
lifeinxiamen.blox.pl, który swoim interfejsem i nieżyciowymi funkcjami starał się uprzykrzyć mi życie na wszelkie możliwe sposoby. Z drugiej strony nie mogłem tak po prostu zostawić blogowania.
Tak czy siak, wróciłem i teraz będę pisał tylko tu, a przynajmniej dopóty dopóki mój vpn będzie ze mną współpracował, bo teoretycznie blogspot i inne strony (youtube, facebook) wciąż są w Chinach blokowane. Ale w razie czego blox.pl będzie mi służył za backup :)
A teraz do rzeczy!
Dziś wypada
Tłusty Czwartek, który to ongiś zwykłem obchodzić - jak zresztą każdy szanujący się Polak - nie objadaniem, nie obżeraniem, a wręcz - za przeproszeniem - opierdalaniem się pączkami. Odkąd jednak żyję w Chinach nie miałem okazji należycie celebrować tegoż pięknego, tradycyjnego, staropolskiego święta. Wstyd i hańba! Dość powiedzieć, że w tym roku zdecydowałem się to zmienić. Plan niby prosty, ale zawierał pewien - choć tylko jeden, ale za to zasadniczo istotny - mankament, mianowicie - w Chinach pączków za wuja w sklepie nie znajdziesz!
Wyzwaniem stało się więc znalezienie produktów zastępczych. Jakby to powiedział Barney Stinson z
How I Met Your Mother: "Challenge accepted!". Na fbooku poprosiłem o pomoc, wynikiem czego na pytanie
Co zjeść zamiast pączka? padły takie oto odpowiedzi:
Dominika:
hmmmm czekolade....Doveeeeeeeeee :P
Barton:
Kaszankę! :-)
Natalia:
gofry z sosem karmelowym
Magda:
nie chcesz pączka z nadzieniem fasolowym?:O
Kamil:
zjedz ciastko z parowka lub boczkiem...
Trzeba było dokonać selekcji spośród wyżej wymienionych. Na pierwszy ogień poszła kaszanka, bo to artykuł spożywczy tak samo w Chinach niedostępny jak pączki. Kurczę, czemu nikt nie wymyślił jeszcze
Dnia Kaszanki? Albo
Święta Salcesonu? Prawda? Myślę, że takie święta świetnie by się w naszym kraju przyjęły. Czekoladą zdarza mi się opychać od czasu do czasu, w dodatku jest to trochę mało oryginalny wybór ale wziąłem ją pod uwagę jako opcję awaryjną. Co zaś się tyczy czerwonej fasolki - nie wiem w którym momencie
Matka Natura zawiodła, ale niech lepiej jak najszybciej to naprawi, bo powaga, ale czerwona fasola na słodko to jest już poważne skrzywienie, żeby nie powiedzieć zboczenie, które na samą myśl o nim wzbudza we mnie zgorszenie i odruchy wymiotne, a Azjaci wrzucają czerwoną fasolkę gdzie popadnie - do ciast, ciastek, herbaty, lodów, deserów, puddingów, a nawet mleka i lodów. Ciastko ze słodką parówką? Nie dziękuję, pomyślę o tym tylko wtedy gdy na Ziemi wyczerpią się wszystkie zapasy żywności i zostaną tylko ciastka z parówkami i czerwoną fasolą, wówczas zjem całe parówkowe pieczywo po czym rzucę się ze skały w otchłań.
Ostatecznie zdecydowałem się na gofra i doughnuty
, którymi ostatnio u nas zaroiło. Chyba jakiś nowy trend. Budki z doughnutami wyrastają teraz jak grzyby po deszczu.
Proszę się nie podniecać zdjęciem - wygląda to o niebo lepiej niż smakuje. Gofry i doughnuty tylko z nazwy! Ale tak czy siak - tłusty czwartek zaliczony :)
foto: Tomas