środa, 27 lutego 2008

A dres?

Podaję adres do mnie, bo w sumie parę osób już kiedyś się mnie o to pytało:

114# room, Nanguang 5 building,
Xiamen University, Siming District,
Xiamen City, Fujian Province,
361005 China

wtorek, 26 lutego 2008

Mam nowego współlokatora!!!

Tak! To prawda!!!

Wprowadził się zanim jeszcze wróciłem do Chin. Ma na imię Hardi, pochodzi z Indonezji i jest w moim wieku. Jest cichy, spokojny i wydaje się być miły, co w sumie dobrze wróży, choć lepiej nie chwalić dnia przed zachodem. Słabo mówi i po chińsku i po angielsku. Przebywa w Xiamen [Chinach] dopiero od połowy roku, a chce zostać jeszcze na jeden semestr, czyli łącznie na rok.

Na dobry początek uczyniliśmy przyjacielski gest, który - jeśli o mnie chodzi - jest już tradycją, czyli wymieniliśmy rodzimej produkcji zupki instant. Dostał ode mnie rosół [Amino], pomidorową [Samsmak] i serową [Knorr] w zamian za klasyczny mi goreng [smażony makaron], kurczaka curry i ogonówkę [absolutna nowość!; wszystkie oczywiście marki Indomie]. Póki co zapowiada się więc dobrze, ale jak staropolskie przysłowie mówi: "pożyjemy, zobaczymy" :).

Back in Xiamen

Jestem już z powrotem w Xiamen, więc wszem i wobec oznajmiam Państwu Szanownemu, że musicie pogodzić się z tym, iż będę kontynuował pisanie bloga :)

Eh, cały ten miesiąc w Polsce zleciał jak z bicza strzelił, że tak powiem. Miło było w końcu [po półtora roku] spotkać się z rodziną [bliższą i dalszą] oraz ze znajomymi. Nie będę ich wszystkich wymieniał, bo za dużo roboty, a jeszcze bym kogoś niechcący pominął i dopiero by było ;).

Najważniejsza, że pobawilim się, pospotykalim, poimprezowalim, w piłkę pogralim, choć i tak ciągle mi mało...
Oprócz tego na horyzoncie pojawiła się też konkretna propozycja co do mojej przyszłości. Gdyby wypaliła... kto wie jak długo pozostałbym jeszcze w Chinach. W ogóle moja przyszłość rysuje się chyba dosyć ciekawie. Szkoda, tylko, że nie w życiu prywatnym ;).

Podróż jak zwykle była męcząca, no ale to nic nowego. Gdy doleciałem wczoraj na miejsce to padałem z wyczerpania, choć udało mi się nie zasnąć w ciągu dnia. Po doczołganiu się do akademika odkryłem coś strasznego, a mianowicie...[!]