czwartek, 28 kwietnia 2011

Satay sauce BBQ

Satay sauce to nic innego jak sos z orzeszków ziemnych, bardzo popularny w tej części Chin. Zwany przez Chińczyków 沙茶酱 (shacha jiang) jest lokalną specjalnością Xiamen, choć raczej bardziej popularny niż w Chinach jest w krajach Azji Południowo-wschodniej - np. Indonezji, Malezji, Filipinach, czy Tajlandii.

Do jego składników, oprócz prażonych orzeszków ziemnych, zastępowanych zresztą coraz częściej przez masło orzechowe, należą również: mleczko kokosowe, sos sojowy, czosnek, galangal oraz przyprawy (koriander, kmin), a w wariacjach lokalnych również chilli, cukier, mleko, prażona cebula oraz palczatka cytrynowa.


Satay sauce BBQ, tak jak BBQ w większości krajów azjatyckich, podawany jest w postaci mięsa nawtykanego na patyczki. Do wyboru są m.in. doskonale przyprawione wieprzowina, wołowina i jagnięcina, a całość podawana jest (przynajmniej w wersji chińskiej) z przypiekanym chlebem, sałatą, kawałkami pomidora, paskami ogórka, świeżym kalafiorem, piklowaną rzodkiewką oraz oczywiście z sosem.

Knajpka oferująca 沙茶肉串 (shacha rouchuan) w Xiamen znajduje się przy ulicy Zhongshan, tuż przy wyjściu z Ladies Street. Zestaw 8 patyczków z wieprzowiny podany z chlebem i warzywami (jak na zdjęciu powyżej) kosztuje tylko 7RMB.
Adres: 局口街166号 (Jukou jie 166 hao)

foto : Tomas

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Uciekająca Ośmiornica

Było już po zmroku, a pora zbliżała się deszczowa. Czarne chmury przysłoniły niebo, a nad morzem uniósł się gęsty opar. Z otchłani głębin morskich wynurzyło się ogromne, oślizgłe, ośmionogie monstrum. Niczym mroczne widmo ukazało się oczom, stopniowo wychylając się zza zasłony gęstej mgły, po czym powoli, acz dostojnie poczęło zbliżać się w kierunku lądu, po drodze miażdżąc i zatapiając kutry rybackie, a rybaków topiąc w odmętach słonej, lodowatej morskiej wody.
Dotarłszy do brzegu, nie zważając na nic, skierowało się w stronę najbliższej osady i niepowstrzymane parło do przodu nie zważając na daremnie próbujących go powstrzymać wieśniaków. Każde z ośmiu olbrzymich ramion potwora budziło zgrozę i panikę wśród tłumu, raz po raz sięgając po chłopa, po czym rozrywając go na strzępy lub pozbywając kończyn, a chałupy i stodoły niszcząc, kompletnie zrównując je z ziemią. W wiosce zapanował totalny chaos. Ludzie biegali we wszystkie strony uciekając przed bestią. Jednak, uciekać dokąd nie było. Zagłada była nieunikniona, a potwór powoli, acz nieuchronnie zbliżał się już do grodu. Wpierw najdalej wysuniętą macką objął ścianę warowni, oplatając i krusząc kamiene mury jak gdyby były zrobione z puchu. Już miał zaatakować wieżę wschodnią... Wtem! Chmury na niebie się rozstąpiły, a przenikać przez nie zaczęło oślepiające światło, z którego źródła wysunął się jakiś olbrzymi, niewyraźny kontur, kształtem przypominający ludzką dłoń. Uchwycił on i ścisnął potwora, który wydarł z siebie przeraźliwy, nieludzki dźwięk, dźwięk tak przenikliwy, że na wskroś przeszywający ludzką duszę. Po czym zabrał ze sobą bestię, która zniknęła w chmurach. A wszystko działo się w oka mgnieniu...


PS. Dziękuję za udostępnienie pliku :*

video: Magda

piątek, 22 kwietnia 2011

Wolves King(?)

Brawurowy popis użycia angielszczyzny przez jedną z chińskich firm produkującą walizki podróżne na zdjęciach poniżej.


foto: Tomas